sobota, 11 kwietnia 2015

VII ROZDZIAŁ

Obudziłam się rano. Nie spojrzałam na zegarek tylko od razu założyłam, że się spóźnię do pracy. Pocałowałam tylko Andrzeja w policzek, bo jeszcze spał, ale on tylko się lekko uśmiechnął i spał dalej. Zabrałam szybko ciuchy,  które wczoraj przyniosłam i pobiegłam do łazienki. Szybki prysznic. Nie było nawet czasu, żeby się umalować, więc tylko pomalowałam rzęsy i wyszłam z łazienki. Weszłam do kuchni, żeby zrobić chociaż kawę, bo i tak  byłam spóźniona, a tak to przynajmniej w pracy będę kontaktowała. Zamarłam. Spojrzałam na zegarek w kuchence. I co tam ujrzałam? 05:58. Pomyślałam, że za wcześnie jest, żeby zrobić śniadanie, a żeby wychodzić do pracy to już w ogóle, bo do pracy miałam na 8.Wróciłam, więc do Andrzeja.
-Kotek, Ty już na nogach? Która godzina?
-Dopiero 6, nie przejmuj się. Śpij. 
-Nie mogę... sam.
Nie wiele myśląc położyłam się obok niego. Nie leżałam długo, bo wstałam i zdjęłam z siebie spodnie i bluzkę. Andrzej tylko się patrzył na mnie.
-No co? Nie lubię leżeć pod kołdrą w ubraniach.
-Przecież nic nie mówię.  Mi to nawet pasuję.
Położyłam się i przytuliłam do niego.
-Kochanie a tak w ogóle to czemu o 6 już jesteś gotowa do pracy jak masz na 8?
-Noo, bo się obudziłam i myślałam, że jestem spóźniona i się szybko ogarnęłam i dopiero w kuchni zobaczyłam, która jest godzina.
-Naprawdę?
-Yhyym
-Jejku Moja Mała wiecznie Niecierpliwa
-Dobra Mój Duży, idziemy spać?
-A chce Ci się jeszcze spać?
-Szczerze to nie zbyt.
-No mi też. To co robimy? 
-Nie wiem mi jest dobrze tak jak jest
-Kochaniee?
-Tak?
-A gdybyśmy zamieszkali razem?
-No  nie wiem.Nie wydaje Ci się, że nasz związek rozpędza się strasznie szybko?
-No może i tak, ale Natalia ja Cie kocham i wiem, że jesteś właśnie TĄ,  TĄ JEDYNĄ
-Ja też Cie kocham MÓJ JEDYNY.
Zmieniłam swoją pozycję i usiadłam na brzuchu Andrzeja. Przysunęłam się do niego i zaczęłam całować, najpierw delikatnie (bo tak tylko miało być), ale Andrzej nie dał mi wyboru i potem to już on przejął inicjatywę. 
-Czy to znaczy TAK?- zapytał po wszystkim.
-Ptaszku możemy spróbować, ale obiecaj mi, że jeśli będzie Ci przeszkadzało to mi o tym powiesz.
-Mieszkanie z Tobą ma mi przeszkadzać? Zasypianie i budzenie się przy Tobie. Wspólne śniadania, obiady, kolacje i do tego taaakie widoki. -powiedział kończąc swoją wypowiedź gestem ręki przebiegającej po cały moim ciele.
-Kochany jesteś. - powiedziałam i dałam buziaka.
-Ale Ty się przeprowadzasz do mnie czy ja do Ciebie? 
-Myślałem, że Ty do mnie.
-Hmmm w sumie może być, ale zatrzymam mieszkanie, chociaż przez jakiś czas.
-Dobrze Słonko
-Dobra to Ty leż sobie, a ja idę zrobić coś na śniadanie.
-Nie ma mowy idę z Tobą.
Poszliśmy do kuchni.  Postawiliśmy na tosty z dżemem.  Potem poszłam po swoje ciuchy ubrałam i pożegnałam się z Andrzejem. Weszłam do mieszkania postanowiłam, że może jednak założę spódnicę i postawiłam na rozkloszowaną czarną spódnicę w kropki i białą bluzkę 3/4. Umalowałam się i wyprostowałam włosy. Wychodząc usłyszałam jak ktoś biegnie po schodach. Odwróciłam się i kogo zobaczyłam? Andrzeja.
-A czy Ty Skarbie nie powinieneś być na treningu?
-Powinienem, ale chyba się zepsuł samochód, a zapomniałem telefonu i właśnie po niego idę, żeby zadzwonić do mechanika, a potem do Karola, żeby po mnie wpadł jak będzie jechał. 
-Dobra idź, po ten telefon. Do mechanika zadzwonisz później, a teraz szybciej, bo czekam przy moim samochodzie.
-Serio? Odwieziesz mnie?
-Tak
-Zaraz wracam- odpowiedział i szybko pobiegł do mieszkania. 
Ja powoli ruszyłam na dół. Byłam już przy samochodzie kiedy poczułam ręce na moim brzuchu i usta na szyi. 
-Jestem.
-Czuję. Co tak wolno?-zaśmiałam się.
-Nie wolno tylko Ty tak szybko chodzisz, chociaż nie wiem jak dałaś radę w tych szpilkach.
-Kobieta potrafi. Wsiadaj, bo się spóźnisz.
-A właśnie a Ty się nie spóźnisz do pracy?
-Nie. Mam jeszcze 25 minut. Zdążę.
-Przez to wszystko nawet nie zdążyłem powiedzieć Ci, że pięknie wyglądasz Kotku
-Dziękuje Ptaszku. Ty też nieźle się prezentujesz w tym dresie.
Dałam mu buziaka i odjechaliśmy. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. 
-Na powrót coś sobie zorganizujesz?
-Z Karolem się zabiorę. Dziękuję za podwiezienie.
-Nie ma sprawy Kochanie.- powiedziałam i poczułam usta Środkowego na moich, a rękę na kolanie.
-Panie Wrona trening czeka.
-No dobrze już dobrze idę.
-Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. Miłego dnia Kotku.
-Miłego dnia Ptaszku.
Andrzej wyszedł, a mi coś nie pasowało. Chwila. Spojrzałam w lusterko i zobaczyłam, że na  tylniej kanapie leży jakiś niezidentyfikowany przedmiot
-Andrzej! Torba! - krzyknęłam.
Wyszłam z samochodu i zobaczyłam jak Andrzej przybija sobie face palma i idzie w moją stronę. Wyciągnęłam torbę. O jeezu ona jest ciężka. Co oni tam noszą.
-Coś Pan rozkojarzony Panie Wrona.
-Hmm ciekawe przez kogo.-powiedział podszedł do mnie  objął i namiętnie pocałował.
-Ej, bo jeszcze pomyślę, ze specjalnie ją zostawiłeś, żeby tu do mnie wrócić.
-Nie skąd to był przypadek- powiedział z uśmiechem.
-Andrzej.
-No co  to  nie moja wina, że nie mogę się oderwać od Ciebie i cały czas o Tobie.  
-Dobra Ptaszku leć już na ten trening- powiedziałam, ale on mnie oczywiście nie słuchał.
-Andrzej. Trening.- powiedziałam między pocałunkami.
Nagle usłyszeliśmy czyjeś kroki.
-Jejku w parku, na parkingu, w domu, w samochodzie. Nie wystarczy Wam jeszcze?
Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy Karola i Wojtka.  
-Widzisz mówiłem Ci, że Andrzejek doskonale sobie poradzi bez naszej podwózki.- powiedział Karol do Wojtka.
-Cześć Zakochańce powiedzieli oboje
-Cześć chłopaki- przywitałam się z nimi buziakiem w policzek, a Andrzej uściskiem dłoni. 
-Dobra może ja się będę zbierała, bo w końcu nie dotrę dzisiaj do tej pracy.
-Jedź ostrożnie Kochanie- powiedział Andrzej, a potem całując mnie.
Usłyszeliśmy chrząknięcie chłopaków.
-Okej okej już idę- powiedział rozbawiony Andrzej. 
-Do zobaczenia w domu.
-Moim czy Twoim?
-Hmm zastanowię się. Pa
-Pa
Wsiadłam do samochodu i zanim odjechałam widziałam, że chłopaki o coś wypytywali Andrzeja.  Dojechałam do pracy 5 minut przed czasem. Nie wiem jakim cudem, bo przecież tyle czasu się żegnałam z Andrzejem. Poszłam do gabinetu dyrektora, potem poszliśmy do mojego nowego stanowiska pracy i tam poznałam ludzi z wydawnictwa. Miałam pracować jako korektor tekstów, czyli czytałam i poprawiałam ewentualne błędy.  Dzień minął mi dość szybko. Przy wyjściu zostałam zaatakowana przez kolegę z pracy na kawę albo drinka, ale odmówiłam i powiedziałam, że śpieszę się do chłopaka. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Postanowiłam zrobić jeszcze zakupy. Podjechałam pod sklep, weszłam i zrobiłam chyba najkrótsze zakupy jakie kiedykolwiek udało mi się zrobić. Po 10 minutach już byłam  z powrotem w samochodzie. Do mieszkania ze sklepu było blisko, więc 5 minut później już wjeżdżałam na parking.  Wyszłam z samochodu, zabrałam torbę z zakupami i podążałam do mieszkania. Weszłam do mieszkania i było pusto. Dziwnie pusto. Bez psa to już nie to samo. Zostawiłam zakupy na stole i poszłam się przebrać w coś wygodniejszego. Założyłam szare dresy i czarną bokserkę, a włosy związałam w luźnego koka. Poszłam do kuchni rozpakowałam zakupy. Postanowiłam zrobić ciasto czekoladowe. Wyłożyłam wszystkie składniki i już po chwili wszystko porcjowałam, a potem łączyłam ze sobą. 20 minut później ciasto wkładałam do piekarnika.  Poczułam, że jestem głodna i zaczęłam robić obiad. Wypadło na chińskie. Ugotowałam ryż. Pokroiłam pierś z kurczaka. Pokroiłam warzywa. Po chwili kurczak się smażył, a potem dołączyły do niego warzywka, a na sam koniec sos. Napisałam do Andrzeja sms-a "Wpadnij do mnie po treningu, mam coś dobrego (chyba)" Długo nie musiałam czekać na odpowiedź "Już jadę. Dobre czy nie jak razem z Tobą w zestawie to biorę w ciemno" Nie odpisałam już mu nic tylko zaczęłam trochę mieszkanie.
-Kotku! Wróciłem!- usłyszałam z korytarza
-W samą porę, bo już miałam zaczynać bez Ciebie
-Co tak ładnie... Ciasto?! Jejku Natalia jesteś wielka. Kocham Cię
-Za ciasto?
-Za to, że jesteś taka wspaniała
-Ja Ciebie też kocham Skarbie, ale siadajmy, bo naprawdę jestem głodna
Usiedliśmy i nałożyłam dwie porcję.
-I Ty się zachwycałaś moimi naleśnikami?
-Noo tak a co?
-Twoje chińskie rozkłada moje naleśniki na łopatki.
-Dobra dobra
-To co teraz robimy?- zapytał gdy skończyliśmy jeść.
-Jak nie jesteś bardzo zmęczony to może byśmy poszli na spacer?
-Możemy iść tylko muszę się przebrać
-O dobry pomysł mi też by się przydało
Andrzej poszedł do siebie, a ja poszłam do sypialni założyłam czarne rurki, bluzkę na długi rękaw i szarą bluzę. Poszłam do łazienki poprawiłam makijaż i fryzurę i byłam gotowa. Zakładałam trampki, gdy do mieszkania wszedł Andrzej. Popatrzyliśmy na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem. On też miał czarne spodnie, jakąś koszulkę i szarą bluzę.
-Widzisz Kochanie my jesteśmy dla siebie stworzeni. Nawet zakładamy podobne ubrania.
-Masz racje Skarbie- podeszłam i dałam buziaka.
Szliśmy sobie ulicami Bełchatowa wtuleni w siebie. Tak mogłabym iść nawet na koniec świata. Spacerowaliśmy już godzinę. Nagle Andrzejowi zadzwonił telefon.
-Tak?
-...
-Na Narutowicza aktualnie a co?
-....
-Zobaczę co da się zrobić i dam znać
Rozłączył się.
-Kochanie  Karol i Ola siedzą i się nudzą i pytają czy nie chcemy ponudzić się razem z nimi.
-Hmm mi pasuje.
-Napiszę sms-a do  Karola.
Szliśmy dalej wtuleni w siebie. Po 15 minutach byliśmy już pod mieszkaniem i czekaliśmy, aż ktoś nam otworzy.
-Cześć. Wchodźcie.- przywitała nas wybranka Karolowa.
-Serioo?  Wy nawet tak samo się ubieracie- zapytała
-No jakoś tak wyszło- odpowiedzieliśmy
Weszliśmy do salonu, gdzie Karol ustawiał coś na stoliku.
-Oooo gruboo- powiedziałam, gdy zobaczyłam, że  na stole znajdują się: piwa, ciasto, chipsy i takie różne niezdrowe smakołyki.
-Oj dobra cicho jutro na treningu wszystko spalimy.
-Wy na treningu, a my gdzie?
-Coś wykombinujemy- szepnął mi na ucho Wrona
Siedzieliśmy u Kłosików najpierw rozmawialiśmy w sumie to głównie to związku moim i Andrzeja, a potem zdecydowaliśmy się obejrzeć film. Koło 23 pożegnaliśmy się i wyszliśmy z mieszkania.
-To co do mnie czy do Ciebie?- zapytał Andrzej
-Wczoraj byliśmy u Ciebie to może teraz do mnie?
-Jestem jak najbardziej za- powiedział całując mnie.
-Ej Kotek zimno Ci?-zapytał
-Nieee tam, ciepło
-Nie wierzę Ci. Trzęsiesz się.-powiedział zdejmując bluzę
-Nie no co Ty?
-No chyba nie mogę pozwolić żeby moja dziewczyna marzła.
-To przytul swoją dziewczynę i będzie cieplej.
-Mam lepszy pomysł.
Andrzej podniósł mnie, a ja oplotłam go nogami i przytuliłam.
-Lepiej?
-Lepiej tylko zastanawiam się czy Twoje plecy wytrzymają mój ciężar.
-Wiesz co? Chyba najważniejszy i najcenniejszy dla mnie ciężar.
-Kocham Cię
-Ja Ciebie też.
I tak dotarłam do domu. Chociaż nalegałam, żeby mnie puścił to on nie chciał. Nawet na klatce schodowej nadal mnie niósł.
-Dziękuję
-Nie ma za co Skarbie
-To może ja pójdę się wykąpać
-Dobrze
Wzięłam prysznic, potem poszedł Andrzej. Poszłam do sypialni, żeby trochę ogarnąć łóżko. Kiedy było gotowe, położyłam się. Kiedy wszedł Andrzej udawałam, że śpię.
-Chciałeś iść spać tak bez buziaka?- zapytałam kiedy już się położył.
-Myślałem, że śpisz. O Ty Mała Oszustko
-Ej nie prawda.
Ale już było za późno. Moje łaskotki zostały podstępnie wykorzystane.
-Andrzej. Przestań. Proszę.
-A będziesz grzeczna?
-Tak
-To dobrze, bo czekam na wynagrodzenie.
-Jakie? Za co?  Od kogo?
-Przyjemne. Za transport do domku. Od Ciebie.
-A jakbyś tak bardziej określił jakie ma byś to wynagrodzenie?
Ale Andrzej nic nie powiedział tylko przekręcił się na brzuch.
-Że masaż?
-Że masaż.
Nic nie odpowiedziałam tylko usiadłam okrakiem na tyłku Andrzejowi i zajęłam się masażem. Co chyba mu się podobało, bo co chwilę wydawał z siebie jęki zadowolenia
-Dobra już nie mam siły.
-Szkoda, jesteś w tym lepsza od naszego fizjoterapeuty.
-Teraz Twoja kolej.
-Na pewno tego chcesz?
-Na pewno. Masuj.- odpowiedziałam przekręcając się
Muszę przyznać, że Andrzej też był w tym całkiem dobry. Jednak ten masaż nie trwał długo, bo Andrzej stwierdził, że inne części ciała czują się źle. Więc jego ręce "lekko" się przemieściły. Po chwili zatapialiśmy się w pocałunkach i oboje już wiedzieliśmy, że szybko dziś nie zaśniemy.

Witam! Lecimy z siódemką. Troszkę czasu zajęło, ale teraz na wszystko mi brakuje czasu. Kolejny raz sobie uświadomiłam, że trudno mi wytrzymać tydzień bez meczu skry. Oby do środy. Sezon się kończy, a ja coś czuje, że będzie płacz, bo nowy sezon = zmiany w zespołach.
Co do opowiadania to opinię pozostawiam Wam. KOMENTUJCIE :D

2 komentarze:

  1. Podoba mi się, ale Natalko jedna uwaga - przepraszam, że tak wprost - czytaj jeszcze raz nim dodasz - bo albo mi się zdaję albo masz tak jak ja że w myślach zjadasz słowa :D Ogólnie mi się bardzo podoba ta sielanka i jestem ciekawa co dalej będzie się działo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnych postach postaram się nie popełniać takich błędów :) Dziękuję, że to napisałaś, bo wiem, że krytyka (nawet najmniejsza) jest najlepszym pewnego rodzaju motywatorem :)

      Usuń