poniedziałek, 20 kwietnia 2015

IX ROZDZIAŁ

W nocy nie mogłam w ogóle nie mogłam spać, co chwilę się budziłam. Chyba aż za bardzo się denerwowałam wizytą u lekarza. A przecież sama mówiłam Andrzejowi, żeby o tym nie myślał, bo nie chce, żeby się zawiódł. A co robię sama? No właśnie... O 5 stwierdziłam, ze dłużej nie wytrzymam, wstałam z łóżka i poszłam do kuchni. Zaparzyłam sobie herbatę, usiadłam na parapecie i podziwiałam budzący się do życia piękny Bełchatów. Jak wyjeżdżałam z Warszawy zastanawiałam się, czy to dobry pomysł z przeprowadzką tutaj. Teraz wiem, że lepiej wybrać nie mogłam.
-Kochanie co Ty robisz tutaj o 5 rano?
-Nie mogę spać, przepraszam, że Cię obudziłam.
-Nie obudziłaś, sam się obudziłem, a jak chciałem przytulić się do Mojego Skarbeńka i zobaczyłem, że Ciebie nie ma- powiedział podchodząc do mnie i mocno przytulił
-Martwisz się wizytą u lekarza?- zapytał
-Troszkę.
-Troszkę?
-Cholernie troszkę bardzo.
-Kochanie nie martw się wszystko będzie dobrze, a teraz chodź. - powiedział
Zabrał mi kubek z malinową herbatą, wziął na ręce i zaniósł do sypialni.
-Spróbuj zasnąć Skarbie 
-Postaram się. 
Andrzej niby nic nie zrobił, a jednak zrobił wiele. Uspokoił mnie i zasnęłam. Obudził mnie dopiero budzik o 7. Wstałam. Andrzeja już nie było na łóżku. Poszłam do kuchni, a tam Andrzej zabierał się za przygotowanie śniadania. 
-Co tam Szef Kuchni poleca?
-Serio? Już wstałaś? Miałaś spać chociaż 10 minut dłużej
-Hmm spałabym, gdyby nie obudził mnie budzik.- stwierdziłam ze smutkiem.
-No tak. Wiedziałem, że o czymś zapomniałem. 
-Nie martw się ja teraz pójdę się ogarnąć troszkę a Ty tu możesz czynić swoją powinność.
-Ooo jakaś Ty łaskawa. Dobra zmykaj mi stąd.- powiedział dał buziaka i skierował do łazienki.
Szybkie ogarnięcie i  po 15 minutach,  byłam już umyta, ubrana, umalowana i... generalnie gotowa.
-No nareszcie
-Ej wcale tak długo nie było. Co mamy na śniadanko?- podeszłam do niego i  dałam buziaka. Miał być jeden krótki, który zresztą był, ale potem był drugi dłuuugi.
-A propo śniadania to tosty.
Siedziałam na kolanach u Andrzeja i nawzajem się karmiliśmy. Nagle zrobiło mi się niedobrze i szybko pobiegłam do łazienki.
-Już lepiej?- zapytał Andrzej kucając przy mnie i wręczając mi szklankę wody.
-Tak, teraz już tak.Dziękuję. Chodźmy- wzięłam go za rękę i poszliśmy do kuchni. Jednak nie dałam rady już nic więcej zjeść. Mam nadzieję, że te mdłości nie będą trwały długo.
-Spotkamy się w przychodni?- zapytałam Andrzeja
-No nie wiem. Myślałem, że przyjadę po Ciebie do pracy i pojedziemy razem.
-No dobrze, ale ja przecież do pracy jadę swoim samochodem.
-No to Cię teraz odwiozę, a potem przyjadę po Ciebie. Tylko skoczę po jakieś ciuchy.
Dopiero teraz zobaczyłam, że Andrzej jeszcze siedzi w samych bokserkach.
Pobiegł szybko do sypialni założył ubrania, które wczoraj miał na sobie. Wrócił do kuchni.
-Za 5 minut wracam- powiedział, dał buziaka i wybiegł.
Spojrzałam na zegarek. Nie wiem jakim cudem, ale było 07:29. Dałabym sobie rękę uciąć, że jest później. Posprzątałam po śniadaniu i usłyszałam jak drzwi się otwierają. Spojrzałam na zegarek. 07:33, a Andrzej stanął w drzwiach przebrany, z poprawioną "falą dunaju" i torbą na ramieniu.
-O Ptaszku nawet przed czasem jesteś.
-Starałem się. Gotowa?
-Tak tylko wezmę torebkę.
Sprawdziłam jeszcze czy moja książeczkę zdrowia i inne takie. Nie korzystałam jeszcze z tutejszej przychodni, więc miałam świadomość, że będę musiała wypełniać jakieś papiery w rejestracji. Po chwili schodziliśmy po schodach trzymając się za ręce.
-Dasz radę być kilka minut przed czasem?
-Wydaje mi się, że tak, a Ty dasz radę się urwać?
-Tak mój Szef jest całkiem spoko i jak zrobię wszystko co mam do zrobienia to nie będzie problemu.
Nawet się nie obejrzałam, a już byliśmy pod redakcją.
-Dziękuje Kochanie.
-Nie masz za co Skarbie. Miłego dnia
-Miłego treningu.
Ostatni buziak (trochę długi) i opuszczam samochód Środkowego.  Weszłam do redakcji. Przywitałam się ze wszystkimi, okazało się, że dzisiaj wyjątkowo dużo mam roboty. Postanowiłam się ostro zabrać za to wszystko.  Koło południa, przyszedł do mojego biurka  szef.
-Natalio, czy mogłabyś dzisiaj zostać dłużej i pomóc trochę Asi,  bo chyba się trochę pogubiła.
-Szefie, dzisiaj na prawdę nie mogę. Mam coś bardzo ważnego do załatwienia.
-A co to takiego? Stało się coś?
-Nie, to znaczy nie wiem jeszcze. Mam wizytę u lekarza.
-Coś poważnego?
-Nie zwykłe rutynowe badania- skłamałam, bo po co ma wiedzieć, że idę do ginekologa?
-No nic trudno w takim razie poproszę Tomka, żeby został.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. Życzę zdrowia.
Powiedział i odszedł.  Czy mówiłam, że jest spoko szefem? To jest świetnym szefem. Wzięłam się do pracy. Ostatnia kartka i koniec. Zabieram swoje rzeczy pakuje wszystko do torebki i wychodzę. Dzwoni mój telefon, a na nim pojawia się doskonale mi znana twarz.
-Cześć Kochanie. Gdzie jesteś?
-Cześć Skarbie, pod budynkiem.
-Już wychodzę.
Rozłączyłam się i przyśpieszyłam kroku. Wychodząc zobaczyłam Andrzeja opierającego się o maskę samochodu.
-Boże jaki on jest przystojny.- pomyślałam
Podeszłam do Andrzeja ,a on zamknął mnie w szczelnym uścisku.
-Jak było na treningu?- zapytałam, gdy jechaliśmy  już do przychodni
-Jakoś tak dziwnie długo. Ciągnął się i ciągnął. Chyba w głowie siedziało tylko to gdzie i w jakim celu jedziemy po pracy. A Tobie jak minął dzień?
-U mnie dla odmiany szybko. Nawalili mi tyle roboty, ze nawet nie miałam czasu, żeby odsapnąć.
-A jadłaś coś w ogóle?
-Hmm w sumie to nie.
-Natalia!
-No co? Nie miałam czasu. W sumie to nawet nie byłam głodna, cały czas mnie mdliło i jakbym coś zjadła to bym od razu się tego pozbyła
-Trzeba będzie się zająć Twoimi posiłkami.
-Dobra dobra
Byliśmy już przy przychodni. Denerwowałam się. Andrzej podszedł do mnie. Mocno przytulił i szepnął.
-Wszystko będzie dobrze.- objął mnie jedną ręką i weszliśmy do budynku.
W recepcji ku mojemu zdziwieniu nie zeszło nam się długo. Podałam moje dane pani w okienku. Wypełniła moją kartę pacjenta (czy coś takiego) i już mogliśmy się udać pod gabinet. Ktoś w gabinecie był, więc usiedliśmy na krzesełkach i czekaliśmy. Zaczęłam nerwowo przebierać nogami. Andrzej to zobaczył pociągnął mnie za rękę i posadził na swoich kolanach.
-Nie denerwuj się już tak Kochanie-powiedział pocałował w skroń i mocno przytulił.
-Staram się, ale nie wychodzi.
Siedzieliśmy wtuleni.  Teraz już się nie denerwowałam. Nagle przeszły obok nas dwie pielęgniarki.
-Widzisz? Na kilometr widać, że  się kochają i czekają na dziecko- szepnęła jedna do drugiej, jednak my to doskonale słyszeliśmy.
-Widzisz Kochanie? Na kilometr!
-Widzę Ptaszku.- powiedziałam i w tym momencie wyszła jakaś dziewczyna z gabinetu i pan doktor powiedział, że możemy już wejść.
-Czy ja mogę wejść? - zapytał Andrzej.
-Jeśli partnerka nie ma nic przeciwko to proszę bardzo.
-Dziękuję- powiedział, wszedł i już po chwili siedział koło mnie mocno trzymając za rękę.
W gabinecie pan doktor wykonał USG. Nawet nie było tak źle, chyba teraz już w ogóle się nie denerwowałam.
-Więc jest pani w 4 tygodniu ciąży- zaczęłam się zastanawiać kiedy to zrobiliśmy i wywnioskowałam, że to była chyba podczas naszej pierwszej wspólnej nocy.
-Ciąża rozwija się prawidłowo. Musi pani do 3 tygodnie przyjeżdżać na badania kontrolne. Tutaj przepisałem pani  witaminy. Musi je pani brać codziennie i przede wszystkim zdrowo się odżywiać. Aha i tutaj jest pierwsze zdjęcie USG.- Wzięłam je do ręki. Nasza malutka Fasolka.
- Na dzisiaj to chyba wszystko
-Dziękujemy. Do widzenia.- powiedzieliśmy i wyszliśmy.
Na korytarzu Andrzej mocno mnie objął i zaczął obracać.
-Andrzej proszę Cię
-Już dobrze dobrze. Po prostu ja tak strasznie się cieszę. Ej Mały słyszysz? Tata mówi. - powiedział klękając przede mną
-Mały? A może Mała?-
-Ojcowska intuicja podpowiada, że to będzie chłopak.- powiedział wstając
-Hmm słyszałam o Matczynej intuicji, ale okej.
-Dobra mniejsza o większość, ale jak to jednak będzie dziewczynka to się postaramy o chłopczyka.
-A jak to będzie chłopczyk?
-To też się będziemy starać.
-Dobra, może już jedźmy.- zaśmiałam się
Wyszliśmy z przychodni trzymając się za ręce. Zajechaliśmy do apteki po witaminy, potem na zakupy, a potem to już spokojnie mogliśmy się udać do domu.  Zabraliśmy się za przygotowywanie obiadu. Wypadło na zapiekankę makaronową. Chyba trzeba będzie wprowadzić więcej owoców, warzyw różnego zdrowego jedzonka, ale to może od jutra :)
-Tu będzie idealne miejsce- powiedziałam i przyczepiłam zdjęcie Naszej Małej Fasolki
-Najlepsze- odpowiedział Andrzej.
-A ile dostaliśmy kopii?
-2 dlatego jedna będzie tutaj, a druga piętro wyżej.
Stanął za mną, mocno przytulił i  ręką gładził jeszcze płaski brzuch.
Po obiedzie wyszliśmy na spacer. Kroczyliśmy bełchatowskimi ulicami przez ponad godzinę.
-Kochanie, a gdybyśmy poszukali większego mieszkania?- zapytał Andrzej
-Większego?
-No tak zobacz ani moje ani Twoje nie jest zbyt duże, a gdybyśmy poszukali czegoś większego to było by więcej miejsca i dla nas i dla naszych Maleństw- powiedział kładąc rękę na brzuchu.
-Maleństw? Że liczba mnoga? Na to się nie pisałam. Tam ma być tylko jedno Maleństwo.
-Kotek ja już tak na przyszłość- wyszeptał mi do ucha.
-Dobra dobra ja tam nie wiem co się w Twojej główce dzieje i niech tak zostanie- zaśmiałam się
-Na pewno? Nie chcesz, żebym podzielił się z Tobą moją wyobraźnią?- wyszeptał mi zmysłowo do ucha.
-Zastanowię się- wystawiłam mu język i mocno przytuliłam.
-Pamiętasz jak powiedziałaś, że chcesz, żeby tak cudownie było już zawsze?
-Yhym pamiętam
-Teraz będzie jeszcze lepiej zobaczysz- powiedział Andrzej podniósł mnie i wpił się w moje usta.
Ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. Uwielbiałam spacery z Andrzejem. Czułam się wtedy bezpieczna. Tak jakby sama jego obecność była takim odstraszaczem wszystkich problemów.
15 minut później byliśmy już w domu. Weszliśmy do mieszkania Andrzeja.
-Wiesz, może już dzisiaj zaczniemy szukać mieszkania?
-Już?
-No tak. Zamieszkamy razem i nie będzie problemu, czy śpimy u mnie czy u  Ciebie, będziemy spali U NAS.
-Dobrze Kotku- wspięłam się na place i pocałowałam Andrzeja.
On podniósł mnie i przetransportował do salonu, gdzie włączył komputer i szukaliśmy idealnego mieszkania. Nawet nie wiem kiedy minęło dwie godziny, a my mieliśmy już pospisywane adresy i numery do właścicieli, żeby do nich zadzwonić i umówić się na oglądanie mieszkania. Zjedliśmy kolację i obejrzeliśmy jakiś film.
-Chyba pójdę się wykąpać- stwierdziłam
-Tak sama?
-Nooo tak, a co?
-Kochanie nie wiesz, że trzeba oszczędzać wodę?
-Spokojnie. To nie będzie długo trwało.
Ale już nie usłyszałam odpowiedzi tylko  Andrzej wziął mnie na ręce (chyba tak mu jest wygodniej), pocałował i kierował się w stronę łazienki. Po półgodzinnej kąpieli wyszliśmy z łazienki. Nie miałam piżamy i Andrzej dał mi swoją koszulkę. Uwielbiałam ją. Leżeliśmy na łóżku, cieszyliśmy się swoją obecnością. Ja już chyba byłam padnięta. Wtuliłam się w tors Andrzeja.
-Dobranoc Kochanie
-Dobranoc Skarbie
No i padłam...

Hej hej hej :D Rodzinka się powiększy. Zaczęłam się bać troszkę Was, więc jak miało być Natalia jest w ciąży, ale cóż... CIĄG DALSZY NASTĄPI :) 

3 komentarze:

  1. Ale super, że Natalia jest w ciąży! :D świetny rozdział :) tak przy okazji nominowałam Cię do Liebster Award :D szczegóły u mnie --> never-ever--give-up.blogspot.com (dzisiaj powinien pojawić się tam nowy rozdział tak na marginesie) :) pozdrawiam i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący blog.
    Czekam na nastepne rozdzialy.
    Zapraszam do siebie na nowy post "scars"
    http://hopelessdreamalmostlover.blogspot.com/2015/04/english-today-was-one-of-those-days.html
    xx
    h

    OdpowiedzUsuń