niedziela, 22 marca 2015

IV ROZDZIAŁ

Budzik zadzwonił o 7 niechętnie podniosłam się z łóżka. Hugo obudził się, gdy weszłam do  salonu podbiegł do mnie i domagał się zabawy. Szybko ogarnęłam się w łazience, a potem poszłam do kuchni, nasypałam karmy psu, a sobie zrobiłam owsiankę. Podczas śniadania przypomniało mi się c wczoraj zrobiłam. Co teraz Andrzej o mnie pomyśli? Przecież ja sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. Postanowiłam, że nie będę o tym myślała tylko wyjdę na spacer z psem. Modliłam się tylko, żebym nie spotkała po drodze Sąsiada. Zabrałam Mordeczkę i zbiegłam po schodach. Spacerowaliśmy ponad godzinę. W końcu postanowiłam wrócić do  mieszkania. Tym razem równiez się udało i nie spotkałam Andrzeja. Gdy weszłam do domu zobaczyłam, że mam mega bałagan i stwierdziłam, że dobrze by było posprzątać. Pootwierałam okna, żeby się wywietrzyło. Jak na marzec to jest ciepło. Zabrałam się za kuchnię, a potem kolejno łazienkę, salon i sypialnię. Odkurzyłam podłogę i umyłam ją. Padnięta usiadłam na kanapie. Była 11 stwierdziłam, że wyglądam strasznie i poszłam pod prysznic. Wyszłam, owinęłam się ręcznikiem, rozczesałam i wysuszyłam włosy. Teraz to naprawdę na głowie miałam jedną wielką szopę. Ostatnia deska ratunku- prostownica. Po prostowaniu wyszłam z łazienki w ręczniku w poszukiwaniu jakichś ciuchów. Jednak coś mi przerwało. Coś, czyli dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zamarłam.
-Cześć, wiem przepraszam miałem wpaść później, ale chyba muszę Ci coś wyjasnić.
-Cześć, wejdź ja też muszę Ci coś wytłumaczyć.
Poszliśmy do kuchni.
-Chcesz coś do picia?
-Kawa może być.
Wsypałam kawę do kubka, wyjęłam ciastka z szafki i postawiłam wszystko  przed Andrzejem. Zobaczyłam, że on jakoś dziwnie mi się przygląda.
-O kurwa przepraszam. Zaraz wracam.
A On tylko się zaśmiał.
Poszłam do sypialni. Wyjęłam czarne rurki i żółta bokserkę. Przebrałam się i szybko wróciłam do Andrzeja.
-Już jestem. Andrzej, ja chcę Cię przeprosić za to wczoraj. Zupełnie nie wiem co we mnie wstąpiło.
-Natalia, ja właśnie o tym chciałem porozmawiać
-Ja...
-Nie poczekaj najpierw ja.
-Okej już się nie odzywam- zaśmiałam się
-No więc ja chciałem Ci  powiedzieć, że ja sam nie wiem co się ze mną dzieje, ale od kiedy Cię poznałem to cały czas o Tobie myślę. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem Cię wczoraj pocałować, ale jak opowiedziałaś mi o tym debilu co Cię skrzywdził to wiedziałem, że nie jesteś gotowa. Wczoraj po naszym pocałunku chciałem biec za Tobą, ale nie mogłem czułem jakby nogi przykleiły mi się do podłogi. Natalia ja się chyba w Tobie zakochałem.
-Andrzej ja... ja chyba czuje to samo do Ciebie. - powiedziałam podchodząc do niego.
On ujął moją twarz i patrzyliśmy sobie w oczy.
-Pocałuj mnie- wyszeptałam
On to uczynił. Najpierw spokojnie, ale potem z sekundy na sekundę nasz pocałunek nabierał mocy. Przerwał nam Hugo, który nagle stanął obok nas i cicho popiskiwał. Oderwaliśmy się od siebie, zaczęliśmy się śmiać i Hugo podbiegł domagając się głaskania. Przenieśliśmy się do salonu i usiedliśmy na kanapie. Hugo przyniósł piłkę, więc przejęłam i rzuciłam do innego pokoju, a on pobiegł po nią. Andrzej pochylił się nade mną przytulił i pocałował.
-Andrzej. Dziękuję.
-Za co?
-Za to, że wziąłeś się w garść i pierwszy wyznałeś mi swoje uczucia, bo ja to pewnie bym usychała z miłości, ale bym siedziała  cicho.
-Haha wiesz, przeszła mi taka opcja przez myśl. Może już będziemy się zbierać?
-Zbierać? Gdzie? Nie możemy zostać tu może być fajnie- powiedziałam patrząc na niego oczętami smutnego psiaka.
-No na trening, obiecałaś wczoraj, że pójdziesz. Zapomniałaś.- stwierdził z  uśmiechem.
-A no tak to daj mi 5 minut i jestem gotowa
Powiedziałam i niemalże wybiegłam do łazienki. Usłyszałam za sobą tylko śmiech środkowego.
-Jestem. I jak mogę tak wyglądać, żeby poznać Twoich kolegów?
-Skarbie nawet jakbyś poszła w dresie to wszyscy będą Tobą zachwyceni. Moja Ty Najpiękniejsza.
-Mój Ty Najprzystojniejszy. To jak idziemy?
-Oczywiście
Wyszliśmy z domu i po 15 minutach byliśmy na hali.
-Dobra to ja tu poczekam, a Ty idź się przebrać
-Dobrze tylko mi nie uciekaj- powiedział skradając mi całusa
Oparłam się o ścianę, zamknęłam oczy i poczułam, że ktoś łapie moją dłoń.
-Chodź ze mną. Trening jest 15 minut później.  Wszyscy wiedzieli, tylko nie ja. Ale to nic chodź ze mną do szatni, bo i tak nie opłaca się gdzieś wychodzić.
-Ojej Biedny Andrzejek.
Ruszyliśmy w stronę szatni, a On położył swoja rękę na moim biodrze i zmysłowym głosem wyszeptał mi do ucha.
-Może nie taki biedny
-Czemu?- również wyszeptałam mu do ucha
-Bo nie będę tam sam- odpowiedział i poruszał lekko brwiami
Już chciałam coś odpowiedzieć, ale już byliśmy przy drzwiach do szatni.
-Zapraszam Kochanie
-Ty wejdź i się przebierz, i zawołaj jak skończysz.
-No co Ty? Przecież się Ciebie nie wstydzę. Nie pierdol tylko wchodź Kochanie.
Andrzej się przebierał, a ja siedziałam i podziwiałam jego idealnie wyrzeźbione ciało.
Nawet nie zauważyłam, a On już był w stroju.
Podszedł do mnie, pociągnął za ręce, ja wstałam, a Andrzej usiadł na moim miejscu tym samym pociągając mnie na swoje kolana. Usiadłam okrakiem na niego. Przytuliłam się do jego torsu. Wyprostowałam się, a On delikatnie dotknął mojego podbródka i zmuszona jego ruchem podziwiałam jego twarz. Gdy spojrzałam się na Jego usta, odruchowo przegryzłam wargę. On przysunął się do mnie i po chwili byliśmy zatopieni w pocałunku. Bawiłam się jego włosami co wywoływało u niego ciche pomruki. Andrzej już unosił moją koszulkę do góry, gdy nagle...
-O kurwa sory- powiedział Ktoś, a my się od siebie oderwaliśmy i stanęliśmy. Czułam jak się czerwienie.
-Mogę Wam zrobić zdjęcie?  Tak słodko wyglądacie z jeszcze mokrymi ustami i minami jakbyście byli nastolatkami, a ja ojcem któregoś z Was i nakryłbym Was na czymś co nastolatkom nie do końca jest dozwolone.
-Haha śmieszny jesteś Wojtusiu- zironizował go Andrzej
-Wojtek. Miło mi- przedstawił się Włodarczyk
-Natalia. Mi również.- odpowiedziałam
- A tak serio to od kiedy wy razem?- zapytał ściągając kurtkę.
-W sumie to od dzisiaj- odpowiedziałam
-Noo to szybko przechodzicie do praktyki.
-Ej
-No co? Gdybym tu nie wszedł albo wszedł chwilę później nie wiadomo co by się stało
-Nic by się nie stało - odpowiedziałam z uśmiechem jednak czułam jak jeszcze bardziej się czerwienie.
-Yhyym
-Dobra to my idziemy na hale a Ty Ośle się przebieraj- zalecił Andrzej.
Wyszliśmy i momentalnie się zaczęliśmy śmiać.
-Zapamiętać: Nigdy więcej nie całować się z Tobą w miejscach publicznych.- powiedziałam z powagą.
-Czemuu?
-Bo to skutkuje ogromnym burakiem na twarzy
- Ale chyba nie powiesz, że Ci się nie podobało?
-Hmm no dobra tego powiedzieć nie mogę
Andrzej zaczął znowu zbliżać się do moich ust
-Kochanie proszę Cię. Jak znowu ktoś nas zobaczy?
-No dobrze chodźmy już na tą halę- powiedział obejmując mnie w pasie.
-Tam też będziemy sami- szepnął zmysłowo do ucha.
-Andrzej.- skarciłam go
A on tylko się na mnie spojrzał smutnym wzrokiem.
Na hali faktycznie nikogo nie było.
-No Andrzeju to Ty się rozgrzewaj, a ja idę na trybuny.
-Nie ma opcji. Pograsz chwile ze mną.
Jak Andrzej pomyślał, tak Andrzej zrobił. Złapał piłkę i sobie odbijaliśmy przez siatkę.
-No to teraz sprawdzimy czy Natalka potrafi atakować- powiedział i poszedł po wózek z piłkami.
No i wzięłam piłkę z wózka. Odbiłam do niego. On wystawił. I zaatakowałam.
-Ejj gdzieś Ty się tego nauczyła?- podbiegł do mnie, objął, podniósł i zaczął obracać dookoła.
-Andrzej przestań! Postaw mnie!
-Andrzej ma racje.- usłyszeliśmy jakiś głos
Zaczęłam szukać skąd dochodzi ten głos. I nagle zobaczyłam wszystkich Skrzatów na czele z trenerem. I podeszli do nas.
-Dzień dobry trenerze.
-Dzień dobry
-Trenerze, chłopaki to jest moja dziewczyna.
-Dzień dobry, Natalia miło mi.
I po chwili podchodzili do mnie wszyscy i się przedstawiali. Chcieli, żebym z nimi grała, ale ja nie chciałam. Oczywiście musiałam obiecać, że następnym razem się zgodzę. Udałam się na trybuny  i podziwiałam siatkarzy, oczywiście najbardziej podziwiałam MOJEGO SIATKARZA.
Dwie godziny później podszedł do mnie Andrzej.
-I jak?
-Hmmm no szału nie ma, ale może być.
-No wieesz? Jak możesz? Dobra Kochanie poczekasz na mnie, a ja tylko się ogarnę i już jestem.
-Dobrze Skarbie nie ma sprawy.
Razem wyszliśmy z hali, Przy szatni się rozdzieliliśmy. On poszedł do szatni, a ja wyszłam na dwór.
Po 10 minutach Andrzej był już koło mnie.
-Kochanie, bo chłopaki wymyślili dzisiaj wyjście do klubu,
-Andrzej, przecież nie musisz się mnie pytać czy możesz wyjść z Kumplami.
-Ale to nie o to chodzi.
-Więc?
-Więc... idziesz ze mną
-Ja? Jedna z Wami?
-Niee chłopaki też będą z dziewczynami.
-A no to okej, możemy iść. Tylko, że ja potrzebuje troooche czasu, żeby się ogarnąć.
-Spokojnie, w dwie godziny się wyrobisz?
-Noo najwyżej się spóźnimy.
Zaśmialiśmy się i udaliśmy się w drogę do domu. Weszłam do domu.Wzięłam psa na spacer. Wróciłam do domu. Szybki prysznic. Makijaż. Zakładam sukienkę. I po chwili słyszę dźwięk dzwonka.
-A myślałem, że pomogę Ci w czymś, a Ty juz gotowa.- stwierdził zawiedziony
-Ojjj przykre. - opowiedziałam i pocałowałam Go.
-Andrzej  jadłeś coś?
-No tak jakby nie. A ty?
-Też nie. To co? Kucharzymy?
-No jasne, że tak.
No i zabraliśmy się za naleśniki. Po 15 minutach byliśmy już najedzeni. Szybko pozmywałam i udaliśmy się do salonu. Położyliśmy się na kanapie. Położyłam głowę na torsie MOJEGO SIATKARZYNY. Podniosłam się i usiadłam okrakiem na Andrzeja brzuchu. Pochyliłam się nad nim i zaczęłam całować. Chwilę później już byłam pod nim. Nagle zadzwonił telefon.
-Andrzej odbierz może to coś ważnego
-Ale to Ty jesteś ważniejsza.
-Andrzej
-No juuż
-Halo?
-....
-Co juz? Dobra już schodzimy.
-Karol ze swoją wybranką przyjechali po nas.
-Już? A ja pewnie się rozmazałam :/
-Nie wszystko jest idealne-  podszedł i pocałował.
-A może zostaniemy w domku? - zaproponował
-Nie, nie możemy. Chodź, bo się wkurwią i pojadą bez nas.
I szybko wyszliśmy z mieszkania
- Noo nareszcie. No niee czyżby mój telefon wam w czymś przeszkodził?
-Zamknij się Ośle- odpowiedział szybko Andrzej.
-Miło mi Natalia - przywitałam się z dziewczyną Karola
-Cześć mi również Ola
-Dobra wsiadajcie, bo się spóźnimy- pośpieszał nas Karol
W drodze do klubu siedziałam wtulona w Andrzeja. W klubie byliśmy po 10 minutach. Tam wszystkich poznałam. Andrzej zamówił nam jakieś drinki. Po pierwszej kolejce ruszyliśmy na parkiet. Z Andrzeja to naprawdę świetny tancerz. A ja tańcząc z nim czułam się jak prawdziwa Księżniczka. Wieczór minął bardzo szybko i już musieliśmy się zbierać do domu. Na szczęście ani ja ani Andrzej nie byliśmy pijani. Karol stwierdził, że on się poświęci i nie będzie pił, żeby odwieźć nas do domu.
-To co? Idziemy do mnie?- zapytałam Andrzeja, gdy byliśmy już pod blokiem
-Jeśli chcesz to ja bardzo chętnie.
Tak też zrobiliśmy. Gdy weszliśmy do mieszkania ja poszłam się wykąpać, a potem poszedł kąpać się Andrzej.
Weszłam do sypialni, przygotowałam łóżko i zaczęłam zmasowywał czekoladowy balsam. Nagle poczułam coś ciepłego na karku.
-Andrzej cała pościel będzie w balsamie.
-To daj ja Ci pomogę. Przejął ode mnie tubkę zaczął wmasowywać balsam w moje ciało. Czułam się bosko.
-Andrzej. Przestań. Dłużej już nie wytrzymam.
-Co się stało? Źle coś robię?
-Nie wprost idealnie.  Tylko, że moje ciało nie przyjmie więcej balsamu- odpowiedziałam i rzuciłam się na niego. Po chwili toczyła się prawdziwa wojna. Ręce Andrzeja wędrowały pod moją koszulką. Po chwili nasze ubrania wylądowały gdzieś w kącie pokoju. Nasze ciała były po chwili całe mokre od pocałunków. Andrzej powoli wszedł we mnie, ale powoli przyspieszał tempo. Po jakimś czasie razem doszliśmy w tym samym czasie, Rzuciliśmy się zmęczeni na łózko. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej, a Andrzej głaskał mnie po plecach.
-Andrzej. Jesteś cudowny!
-Haha dziękuję, ale gdyby nie Ty to nic  z tego by nie było, więc to ja powinienem podziękować Ci.
-Kocham Cię Andrzeju
-Kocham Cię Natalio.
I wtuleni w siebie zasnęliśmy...

Cześć! Wiec, pomiędzy Natalia, a Andrzejem dzieje się oj dzieje. Wiem wygląda to tak słodko, beztrosko. Jeszcze nie wiem czy tak będzie wyglądało, bo piszę na bieżąco. Pozdrawiam! Komentujcie ;)

czwartek, 19 marca 2015

III ROZDZIAŁ



Obudziłam się już o 6 rano. Nie mogłam już zasnąć, chyba się trochę denerwowałam, bo przecież dzisiaj miałam się wybrać do redakcji. Wysłałam wczoraj im CV, ale stwierdziłam, że może wybiorę się tam osobiście i zostawię CV. O 5:30 wstałam a że było dla mnie stanowczo za wcześnie na śniadanie, to postanowiłam, że wyjdę na spacer psem, który wyraźnie się tego domagał. Założyłam czarne rurki i szarą bluzę, przeczesałam trochę włosy i bez makijażu wyszłam z domu. Postanowiłam, że przejdziemy się do parku, wiedziałam gdzie się on znajduje jednak postanowiłam, że sprawdzę na mapie. Tak na wszelki wypadek. Nie wiem ile chodziłam z psem po parku, ale nagle poczułam, że brzuch domaga się jedzenia, więc ruszyłam w drogę powrotną do domu. Postanowiłam, że wstąpię do sklepu niedaleko domu, po świeże pieczywo . Hugo dzielnie czekał na mnie przed sklepem. Na klatce schodowej spotkałam nikogo innego jak tylko Andrzeja.
-Cześć Sąsiadko Ranny Ptaszek widzę?
- Hej Sąsiedzie J wręcz przeciwnie. Dzisiaj tak jakoś wyjątkowo nie mogłam spać, więc wybraliśmy się na mały spacer- powiedziałam wskazując na zwierzę
-Oooo aż tak bardzo się denerwujesz tym obiadem u mnie? Nie martw się nie chcę Cię otruć-powiedział ze śmiechem
- Na pewno?  Uff ulżyło mi.  A właśnie mam do Ciebie prośbę.
-Dajesz.
-Możemy się umówić, że nie zaczniesz gotować zanim nie przyjdę?
-Aaaa czyli jednak nie ufasz mi.- odpowiedział z miną zbitego psa.
- haha ej to nie tak po prostu nie chcę Cię wykorzystywać. Chcę jakoś CI pomóc.
- A jeśli tak to w porządku. To jak o 16 u mnie?
-Zgoda.
-Dobra to ja teraz już musze lecieć, bo mi wszystkie bułki wykupią.
-Okeej do zobaczenia Sąsiedzie
-Do zobaczenia Sąsiadko.
Weszłam do domu i od razu zaczęłam się zastanawiam co ten Andrzej robi ze mną. Znam go zaledwie kilka dni, a on samą rozmową potrafi wywołać u mnie szybsze bicie serca. Nie przecież nie mogę się w nim zakochać. Na razie nie ma miejsca dla żadnego faceta w moim życiu. Postanowiłam na razie o tym nie myśleć. Zajęłam się śniadaniem. Dla mnie jajecznica, a dla Hugo standard- suchą karmę, którą on o dziwo chyba lubił. Po śniadaniu wybrałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Nałożyłam makijaż i założyłam ubranie, które wczoraj sobie przygotowałam. Sprawdziłam czy na pewno mam swoje CV i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu. Wyszukałam drogę do redakcji. Po chwili dotarłam pod budynek. Weszłam powiedziałam sekretarce jaki jest cel mojego przybycia tutaj.  Ona zadzwoniła do szefa i zaprowadziła mnie przed jego pokój.
-Dzień dobry. Pani w sprawie pracy zgadza się? Mirosław Markiewicz.
-Dzień dobry. Tak zgadza się.  Natalia Gruszyńska.  Miło mi Pana poznać. Mam tutaj swoje CV. – odpowiedziałam wręczając mu papier.
- Świetnie studiowała pani dziennikarstwo, a potem praca w dwóch Warszawskich gazetach.
-Zgadza się .- odpowiedziałam z uśmiechem
- A czy w tamtych redakcjach miała pani coś do czynienia ze sportem?
- Kilka razy pisałam artykuły za kolegę z redakcji kiedy on był na zwolnieniu.
- No to świetnie się składa. Bo wie pani nasza dziennikarka, która zajmowała się sportem. Zaszła w ciąże i musi nas niestety opuścić na jakiś dłuższy czas. Zaraz zaraz czy pani nie wysyłała nam CV na maila?
- Owszem wysyłałam, ale stwierdziłam, że może lepiej będzie jak przyjdę osobiście.
- Powiem pani szczerze, że przed chwilą czytałem pani CV i bardzo mnie zainteresowało miałem już do pani dzwonić kiedy zadzwoniła sekretarka i powiedziała, że przyszła pewna kobieta w sprawie pracy. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko powitać panią na pokładzie
- Naprawdę? Mam ta pracę?
-Tak, a jest w tym coś dziwnego? Ma pani świetne preferencje.
-Nie tylko bardziej myślałam, że usłyszę cos w stylu „oddzwonimy do pani” a tu proszę.
- Czyli pozytywnie zaskoczona?
-Tak tak z pewnością.
-Dobrze, więc może pani zacząć od poniedziałku?
-Tak oczywiście, że mogę.
-Dobrze, więc do zobaczenia w poniedziałek o 8 rano
-Dowiedzenia. Będę punktualnie.- odpowiedziałam ściskając dłoń nowego pracodawcy.
Wyszłam z budynku i udałam się w drogę do domu. Stwierdziłam, że trzeba to uczcić, a że idę na obiad do Andrzeja to postanowiłam, że wstąpię do sklepu i kupie jakieś dobre winko. W domu przywitał mnie stęskniony (albo głodny) Hugo. Naszykowałam mu jedzenie. Pomyślałam, że skoro obiad będzie u Andrzeja to ja upiekę jakieś ciasto. Wypadło na jabłecznik. Zabrałam się za ciasto i po półgodzinie ciasto już było w piekarniku , a ja oglądałam jakiś dziwny serial w TV. 45 minut później już wyciągałam gotowe ciasto z piekarnika. Odstawiłam, żeby wystygło. Zrobiłam polewę na ciasto z jogurtu naturalnego i cukru pudru. Polałam i udałam się pod prysznic. Wysuszyłam włosy. Wyglądały strasznie, więc je wyprostowałam. Udałam się do sypialni w celu znalezienia ubrań. Wypadło na różowe rurki, czarną bokserkę i cienki sweterek. Umalowałam się i zobaczyłam, że jest już 16. Wbiegłam do kuchni. Zabrałam już zimne ciasto. Pożegnałam się z psem i udałam się piętro wyżej.
- Ooo jesteś już. Punktualnie. Zapraszam
-Dziękuję. A tutaj masz mały deser . Jak obiad nie wypali to zawsze będziemy mogli najeść się ciastem.
-Haha zawsze to jakieś wyjście.
Mieszkanie Andrzeja było bardzo ładnie urządzone. Miło się w nim czułam.
-To co zaczynamy kucharzenie Sąsiedzie?
-Oczywiście zapraszam do kuchni, więc dziś Szef kuchni podaje spaghetti. Pasuje? Czy nie bardzo?
-Żartujesz? Spaghetti zawsze pasuje. Najszybsze, najlepsze. Nie da się go zepsuć, więc jest szansa, ze nie będziemy głodować.
Gotowanie przebiegło w bardzo milej atmosferze. Cały czas się śmialiśmy i rozmawialiśmy o wszystkim.
-O kurwa. Zapomniałam. Poczekaj zaraz wracam.- krzynęłam i sprawdziłam gdzie mam klucze od mieszkania i wyszłam.
-Jestem. Dzisiaj byłam na rozmowie o pracę i ją dostałam i postanowiłam, że może by to tak troszke uczcić?- powiedziałam wręczając wino właścicielowi mieszkania
-O to świetnie. Jestem za. Gratuluje posady- powiedział podchodząc do mnie  skradając mi buziaka w policzek
-Siadajmy do stołu.
Przy posiłku rozmawiało nam się naprawdę bardzo miło. Cały czas się śmialiśmy.
-Znamy się już tyle czasu, w sumie kilka dni, a nic o sobie nie wiemy.- stwierdził Andrzej
-No ja o Tobie wiem więcej niż myślisz.
-Taaak? Czyli co dokładniej?
-Nazywasz się Andrzej Wrona jesteś moim sąsiadem, a przy okazji siatkarzem tutejszego klubu. Wybitny znawca w przygotowywaniu spaghetti, a no i od czasu od czasu lubisz wpadać na ludzi.
-Noo dobra zgadza się. To teraz mi powiedz coś o sobie. Dlaczego przyjechałaś tu z Warszawy?
Milczałam przez chwilę, ale stwierdziłam, ze powiem mu.
-Więc to było jakiś miesiąc temu. Wróciłam wtedy z pracy wcześniej. Weszłam do mieszkania mojego chłopaka. Miałam przygotować romantyczną kolację, bo wtedy wypadała rocznica naszego związku- 4 lata. Byłam przekonana, że jego jeszcze nie ma w domu, ale usłyszałam, że ktoś jest w sypialni. Myślałam, że to jakiś złodziej. Ale to co tam zobaczyłam zostanie mi w pamięci na zawsze. Chodź tak bardzo chciałabym to zapomnieć. Więc w jego sypialni, na łóżku, na którym nie raz nie dwa spałam  mój chłopak bzykał jakąś blondynę.  Wykrzyczałam mu, że jest pierdolonym śmieciem. Potem dowiedziałam się,  że to nie był jednorazowy przypadek. On  przyprowadzał dziewczyny regularnie, za każdym razem inną. Kilka dni później zadzwoniłam do Oli opowiedziałam jej, a ona tak po prostu zaproponowała, żebym się może przeprowadziła do Bełchatowa i zaczęła wszystko od początku. I pomyślałam, że to może wcale nie jest taki zły pomysł. I tak oto  jestem tu.- zakończyłam wypowiedź ze sztucznym uśmiechem.
Andrzej tylko do mnie podszedł przytulił i pocałował w czoło. A ja jeszcze mocniej się w niego w tuliłam.
-Andrzej, dziękuję Ci. Chociaż znam Cię kilka dni, mam wrażenie, że znam Cie od dawna.
-Natalia nie masz za co mi dziękować. I wiesz ja też czuje to samo do Ciebie, jesteś jakaś wyjątkowa.
I znowu się do niego przytuliłam i tym razem się rozpłakałam.
-Eej Mała nie płacz. Jestem przy Tobie. Wiedz, że możesz na mnie polegać.
Resztę dnia i wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmu i rozmowie.
-Chyba muszę już iść. Naprawdę dziękuje Ci za wszystko.
-Za wszystko?
-No tak za kolacje, za atmosferę, za rozmowę i przede wszystkim za to, że mogę na Ciebie liczyć.
-Nie ma sprawy Mała.  Ej a może byś wpadła na nasz jutrzejszy trening popołudniowy?
-Hmm prace zaczynam od poniedziałku, więc jutro jestem wolna
-Świetnie. Zaczyna się o 15. Ale ja wpadnę po Ciebie o 14:30.
- Zgoda- uśmiechnęłam się a Andrzej pocałował mnie w policzek. A ja nie wiem czemu tak zrobiłam, ale też go pocałowałam, tylko, że… w usta. To było jedno muśnięcie, ale jednak w usta.
-Przepraszam Cię Andrzej, nie wiem czemu to zrobiłam. Jestem idiotką.- powiedziałam i szybko wybiegłam z mieszkania.
Wpadłam do mieszkania i zaczęłam się obwiniać co ja do cholery zrobiła. Co on teraz sobie o mnie pomyśli. Przebiegł do mnie Hugo. Wzięłam go na spacer. Dobrze zrobi mi świeże powietrze. Po powrocie nakarmiłam psa. Wykąpałam się. I od razu poszłam spać, chociaż nie mogłam zasnąc, bo myślałam o Andrzeju. Co będzie jak się w nim zakocham? Przecież teraz miało być zero facetów. 

Witam Was! Akcja zaczyna nabierać tempa. Wiem, że jeszcze Was tu mało, ale jeśli ktokolwiek to czyta to komentujcie :)

wtorek, 17 marca 2015

II ROZDZIAŁ



Poczułam, że ktoś (coś) dotyka mojej twarzy czymś mokrym. Szybko się obudziłam i zobaczyłam, że to Hugo. Nie wiem co ten pies w sobie ma, że nawet jak zrobi cos złego to wystarczy, że spokrzy mi w oczy i od razu ma wszystkie winy odpuszczone. Podniosłam się zobaczyłam, że jest dopiero 6 rano. No nic, ale jak już wstałam to nie ma sensu znowu iść spać. Pobawiłam się trochę z psiakiem i poszłam do  łazienki trochę się ogarnąć. Przy śniadaniu przypomniałam sobie, że miałam zadzwonić do Oli- przyjaciółki. W końcu to dla niej zamieniłam ukochaną Warszawę na równie cudowny Bełchatów.  Od razu do niej zadzwoniłam i oczywiście dostałam niezły opierdol o to, że dopiero teraz się odzywam. Umówiłyśmy się na kawę gdzieś na mieście na małe plotki. Wyszłam na spacer z Hugo. Po drodze wstąpiłam do sklepu na zakupy, bo po wczorajszym gotowaniu Andrzeja w mojej kuchni niewiele w niej zostało. Wróciłam do domu i włączyłam laptopa. Postanowiłam poszukać pracy. Nie chciałam siedzieć w domu na bezrobociu czy czymś takim w końcu ZACZYNAM NOWE LEPSZE ŻYCIE. W Warszawie pracowałam jako dziennikarz to może tutaj też znajdę coś podobnego. Zainteresowała mnie jedna oferta. Szukają dziennikarza do lokalnej gazety w Bełchatowie. Postanowiłam nie zwlekać o od razu wysłać tam CV. Nim się obejrzałam była już 12:30, a o 13 umówiłam się z Olką na kawę. Szybkie ogarnianie i już po chwili wychodzę z mieszkania. Jednak przypomniałam sobie, że mieszkam od wczoraj  tu i nie wiem gdzie jest ta cholerna kawiarnia. Oczywiście Ola mi tłumaczyła, ale genialna Natalka zapomniała drogi. Szybka wiadomość i już po chwili otrzymuje informacje gdzie iść, gdzie skręcić itp. Nie było to takie skomplikowane, ale bez pomocy Oli nie dałabym rady.
-Cześć Kochana! Boże jak Ty się zmieniłaś. Nowa fryzurka. Nowy styl. Nie poznaje Cie.-wykrzykuje zaraz po mega mocnym uścisku.
-Czyli źle wyglądam?- zrobiłam smutną minę.
-Niee no coś Ty wyglądasz super. No to opowiadaj jak tam Bełchatów. Bez problemu odnalazłaś drogę do mieszkania?
Przyszedł kelner. Zamówiłam czekoladę i szarlotkę, a Ola czarną i sernik.
-Z mieszkaniem nie było problemu, bo przecież przyjeżdżałam wcześniej jeoglądać. Ale zdecydowanie gorzej jest z orientacją w terenie - zaśmiałam się
- Nie martw się dasz sobie rade. A tak w ogóle to co Cię zajęło wczoraj, że zapomniałaś o swojej przyjaciółce? Bo chyba nie siedziałaś pół dnia i nie rozpakowywałas rzeczy?
-No wiesz rzeczami tez się zajmowałam. Ale jak wychodziłam z mieszkania to zderzyłam się z sąsiadem z góry-Andrzejem bardzo miły facet.
-Czekaj czekaj, bo robi się ciekawie. Opowiadaj co tam z tym Andrzejem.
Kelner przyszedł postawił zamówienia, życzył smacznego i odszedł.
-Nie ma o czym mówić. On upierał się, że to jego wina, że upadliśmy i chciał zaprosić mnie na kawę, ale ja musiałam pownosić pudła, więc On mi pomógł. Potem przypomniałam sobie, że przecie lodówka świeci pustkami, a on powiedział, że możemy pójść razem, to pokaże mi gdzie jest sklep i przy okazji też zrobi zakupy. Po zakupach posziliśmy do mnie na kawę. Zgłodnieliśmy i Andrzej powiedział, że „pokaże mi jak gotuje mistrz” no i on gotował, a ja rozpakowywałam się. Potem zjedliśmy i sąsiad przypomniał, że kupel ma do niego wpaść i musiał iść no i koniec  historii.- teatralnie wymachnęłam rękami.
- A Ty byłaś niezwykle zawiedziona, że musiał opuścić Twoje mieszkanko.
-Niee dlaczego?
-Spodobał Ci się.
-Nie przecież wiesz, że teraz w moim życiu nie ma miejsca dla faceta.
-Dobra dobra pogadamy za jakiś czas. Kurwa wiesz co ja już musze się zbierać, bo umówiłam się jeszcze z Kamilem.
-Nie ma sprawy. Ja też miałam już się zbierać. Chodźmy.
Szłyśmy chodnikiem i ja szukałam w torebce telefonu, bo ktoś się dobijał. Nagle poczułam, że z kimś się zderzyłam. Spojrzałam w górę i zobaczyła Sąsiada.
-Chyba mamy tendencje do wpadania na siebie- zaśmiał się Andrzej
-No pewnie tak. Przepraszam nie zauważyłam Cie. Znowu.
- Nic nie szkodzi. Żyje- zacytował moje słowa z wczorajszego południa.
-O przepraszam. Zapomniałam. Andrzej to moja przyjaciółka Ola. Ola to mój sąsiad Andrzej
Uścisnęli sobie dłoń. W tym czasie ktoś za nami krzyknął.
-Andrzej nie było mnie 5 minut, a Ty znalazłeś nowe koleżanki. Chyba nie masz mnie dosyć?
-Haha no nie wiem musiałbym się zastanowić- zaśmiał się- To jest Natalia moja nowa sąsiadka z dołu. A to jest Ola jej przyjaciółka.
-Karol. Miło mi.- uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Przepraszam, ale ja to już musze lecieć. Nie chce żeby Kamil na mnie długo czekał. Trafisz do domu czy się  zgubisz?- zapytała z uśmiechem
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Andrzej odpowiedział za mnie:
- Spokojnie my idziemy do mnie to odprowadzimy Sąsiadeczkę pod same drzwi.
- Dobra powiedzmy, że Wam ufam- zaśmiała się  Ola.
Pożegnałyśmy się buziakiem w policzek. Oczywiście nie obeszło się bez „Fajny ten Twój Sąsiad. Bierz się za niego” Ja na to tylko skarciłam ją wzrokiem. I odeszła. Udaliśmy się  w drogę do domku. Andrzej zaczął się śmiać, że się zgubiłam jak z domu do kawiarni jest prosta droga.
-Ale ja się nie zgubiłam tylko zapomniałam drogi. Z resztą… oj tam oj tam. Grunt, że Ola pomogła i się dostałam do tej kawiarni.
Droga do domu zajęła nam może jakieś 5 minut. Staliśmy pod moimi drzwiami. Andrzej powiedział, że on wczoraj u Ciebie był i  że teraz Ty musisz iść do niego.
-Przepraszam, ale dzisiaj to chyba nie wypali, bo jutro idę na rozmowę w sprawie pracy i musze się trochę przygotować zarówno psychicznie jak i fizycznie
- Okeeej, ale jutro już Ci nie odpuszczę.
- Hmmm a co proponujesz?
-Obiad. U mnie- uśmiechnął się
- Dobrze mam nadzieje, że się nie zgubie.  To o której mam być?
- 16 odpowiada Sąsiadeczce?
- Odpowiada Sąsiedzie. – zaśmiałam się.
-Dobra to powodzenia jutro na tej rozmowie i dobranoc – przysunął się w musnął mnie w policzek.
-Dziękuję. Przyda się. Dobranoc.- i również odwdzięczyłam się tym samym.
I w tej chwili przypomniał o swoje obecności Karol
-Eeej a ja? Dobranoc- i dał buziaka w policzek
-Dobranoc- odwdzięczyłam się tym samy. Wchodząc do domu od razu przybiegł do mnie Hugo i stwierdziłam, że muszę wyjść jeszcze z nim an spacer, więc wyszłam z nim na dwór. Po półgodzinnym spacerku wróciliśmy do domu. Nakarmiłam psa. Sobie też coś zrobiłam do jedzenia. Naszykowałam sobie ubrania na jutro i poszłam pod prysznic. Potem włączyłam telewizor i od razu Hugo przybiegł do mnie i sobie oglądaliśmy. Gdy poczułam, że robię się senna wyłączyłam telewizor i udałam się  do sypialni.  Nawet nie wiem kiedy zasnęłam

Cześć. tak wiem za dużo tu się jeszcze nie dzieje, ale obiecuję, że z czasem akcja nabierze tempa :)

poniedziałek, 16 marca 2015

I ROZDZIAŁ

Droga strasznie się dłuży. Hugo już się znudził jazdą, ale ja nie moge się z nim teraz bawić. Musze dbać o to, żeby dowieźć nas na miejsce. Nagle poczułam, że oczy same mi się zamykają, więc włączam głośniej radio i już jakoś lepiej. Jednak postanawiam się zatrzymać na jakąś mocną kawę. Długo czekać nie muszę, bo za zakrętem widać McDonalda. Zatrzymuje się na parkingu i zauważam, że Hugo niezmiennie śpi na tylnim siedzeniu. Zmierzam do kasy. Szybka akcja: wychodze, zamawiam, płacę, odbieram, wychodzę. Już z daleka widzę jak Hugo stoi na tylnich łapkach i  mnie wypatruje. Zakładam mu smycz i wyprowadzam z samochodu. Idziemy na krótki spacer, bo jeszcze troszke kilometrów przed nami jest. Po półgodzinnym rozprostowywaniu kości znowu siedzimy w samochodzie i jedziemy dalej. Tym razem droga minęła strasznie szybko i zanim się obejrzałam byliśmy już pod nowym mieszkaniem. Wyprowadziłam Hugo oczywiście nie obeszło się bez spaceru, ale przynajmniej mogłam podziwiać okolice. Psina chyba się strasznie zmęczył podróżą, więc powędrowaliśmy do mieszkania. Odebrałam klucze i już po chwili byłam w MOIM WŁASNYM M. Wszystko wydawało mi się takie idealne (pewnie dlatego, że moje). Hugo już upatrzył sobie swoje miejsce na kanapie i od razu zasnął.
-Za dobrze masz Mordo moja- powiedziałam do niego, ale jakoś nie zwrócił na mnie uwagi.
Zabrałam się  za wnoszenie pudeł do mieszkania. Wychodząc z mieszkania wpadłam na kogoś tzn. to ktoś wpadł na mnie. W sumie mniejsza o większość. Jednym słowem oboje wylądowaliśmy na ziemi.
-Przepraszam. Nie zauważyłem Cię. Nic Ci się nie stało? Może trzeba jechać do szpitala?-Zapytał zatroskany.
-Spokojnie. Żyje. To moja wina. Troszkę jestem dzisiaj nieswoja- odpowiedziałam
-Nie widziałem Cię tutaj od kiedy tu mieszkasz?-zapytał
-Od jakiejś pół godziny- Z uśmiechem rzekłam
- O to widzę nowa sąsiadka. Kurwa przepraszam. Tak wgl to Andrzej jestem- rzekł
- haha nic się nie stało. Natalia. Miło mi- zaśmiałam się
- To może w ramach zamazania pierwszego wrażenia dasz zaprosić się na kawę?
- Bardzo bym chciała, ale muszę pownosić pudła do mieszkania- odpowiedziałam
- No to super. Pomogę Ci. Będzie szybciej.- stwierdził
- Skoro tak nalegasz to zgoda- zaśmiałam się
I z uśmiechem na ustach wnosiliśmy pudła. O dziwo Andrzej bardzo się ucieszył, Gd zobaczył Hugo, a Hugo bardzo przyjacielsko go przyjął.
- O kurwa.
- Co się stało?
-Z kawy nici muszę iść  na zakupy, bo w mojej lodówce jest TYLKO światło.
- Ooo bratnia dusza. U mnie tez wiecznie pusto. Pewnie dlatego, że kumple często wpadają a oni to jak odkurzacze.
- Czyli co? Zakupy?
- Taaak. Uwielbiam zakupy.- wymachnął teatralnie rękoma.
Okazało się, że tuż za rogiem jest sklep. Coż za ulga, że nie będę musiała jeździc an drugi koniec miasta po świeże bułki. Po szybkich zakupach postanowiliśmy, że wypijemy kawe u mnie w domu. Nagle zaburczało mi w brzuchu.
- O widzę, że na kawie się nie skończy. Pokaże Ci jak gotuje szef kuchni.
- Skoro tak bardzo nalegasz- zaśmiałam się
W domu rozpakowaliśmy zakupy  i Andrzej zaczął rządzić się w niej, więc ja poszłam rozpakowywać rzeczy. Po półgodzinnym oczekiwaniu Andrzej przyszedł i rzekł:
- Szef kuchni podaje do stołu.
-Och cóż za smakowity zapach- zapytałam wchodząc do kuchni
- Spaghetti, jedyne co potrafię, ale za to wyborne.
-Sprawdzimy.
Co jak co, ale danie Andrzeja było naprawde wyborne. Po obiedzie pogadaliśmy jeszcze troche. I nagle Andrzej się zerwał
-Kurwa na śmierć zapomiałem przyjaciel miał do mnie wpaść. Musze lecieć. Jak będziesz czegoś potrzebowała to jestem tuż nad Tobą.
-Okeeej zapamiętam
Pożegnaliśmy się i zajęłam się rozpakowywaniem i sprzątaniem. Oczywiście myślałam o Andrzeju. Znałam go dosłownie kilka godzin, a tak  mi się dobrze rozmawiało jakbym znała go wieki. Byłam tak zmęczona, że poszłam się wykąpac i spać.


PROLOG

Niemiłosierny budzik rozdzwonił się równo o 7 rano. I od razu naszło mnie na przemyślenia.

Że, to już dziś. Że, to dziś odmieni się moje jak dotąd i tak spieprzone życie. Wszystko się zmieni. Muszę tylko postarać się być szczęśliwa. Jedno jest pewne w moim nowym-starym życiu nie będzie miejsca dla żadnego faceta. Jedynym najlepszym przyjacielem płci męskiej jest pies- Hugo… Do rzeczywistości przywrócił mnie właśnie On. Po kilkuminutowym okazywaniu czułości przez mojego Najwierniejszego mogłam wstać z łóżka i iść do kuchni zrobić coś do jedzenia dla nas. Po śniadaniu poszłam do łazienki. Standardowe poranne czynności. Oczywiście nie obyło się od torturowaniu włosów prostownicą. Ale mniejsza o większość grunt, że zajęło mi to niecałą godzinkę J  Postanowiłam ogarnąć mieszkanie, bo w końcu jutro ktoś nowy się tu wprowadza. Po sprzątaniu zaczęłam znosić pudła do samochodu. Swoją drogą myślałam, że będzie tego dużo więcej. Koło południa zapakowałam się razem z psiakiem w drogę ku lepszemu życiu… Ale czy ja dobrze robię?