Niemiłosierny budzik rozdzwonił się równo o 7 rano. I od
razu naszło mnie na przemyślenia.
Że, to już dziś. Że, to dziś odmieni się moje jak dotąd i
tak spieprzone życie. Wszystko się zmieni. Muszę tylko postarać się być szczęśliwa.
Jedno jest pewne w moim nowym-starym życiu nie będzie miejsca dla żadnego
faceta. Jedynym najlepszym przyjacielem płci męskiej jest pies- Hugo… Do
rzeczywistości przywrócił mnie właśnie On. Po kilkuminutowym okazywaniu
czułości przez mojego Najwierniejszego mogłam wstać z łóżka i iść do kuchni
zrobić coś do jedzenia dla nas. Po śniadaniu poszłam do łazienki. Standardowe
poranne czynności. Oczywiście nie obyło się od torturowaniu włosów prostownicą.
Ale mniejsza o większość grunt, że zajęło mi to niecałą godzinkę J
Postanowiłam ogarnąć mieszkanie, bo w
końcu jutro ktoś nowy się tu wprowadza. Po sprzątaniu zaczęłam znosić pudła do
samochodu. Swoją drogą myślałam, że będzie tego dużo więcej. Koło południa
zapakowałam się razem z psiakiem w drogę ku lepszemu życiu… Ale czy ja dobrze robię?
Prolog zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTrochę czasu zajmie mi nadrobienie wszystkich rozdziałów, mogę wszystkiego nie skomentować, ale na pewno zostaję do końca.