Droga strasznie się dłuży. Hugo już się znudził jazdą, ale ja
nie moge się z nim teraz bawić. Musze dbać o to, żeby dowieźć nas na miejsce. Nagle
poczułam, że oczy same mi się zamykają, więc włączam głośniej radio i już jakoś
lepiej. Jednak postanawiam się zatrzymać na jakąś mocną kawę. Długo czekać nie
muszę, bo za zakrętem widać McDonalda. Zatrzymuje się na parkingu i zauważam,
że Hugo niezmiennie śpi na tylnim siedzeniu. Zmierzam do kasy. Szybka akcja:
wychodze, zamawiam, płacę, odbieram, wychodzę. Już z daleka widzę jak Hugo stoi
na tylnich łapkach i mnie wypatruje.
Zakładam mu smycz i wyprowadzam z samochodu. Idziemy na krótki spacer, bo
jeszcze troszke kilometrów przed nami jest. Po półgodzinnym rozprostowywaniu
kości znowu siedzimy w samochodzie i jedziemy dalej. Tym razem droga minęła
strasznie szybko i zanim się obejrzałam byliśmy już pod nowym mieszkaniem.
Wyprowadziłam Hugo oczywiście nie obeszło się bez spaceru, ale przynajmniej
mogłam podziwiać okolice. Psina chyba się strasznie zmęczył podróżą, więc powędrowaliśmy
do mieszkania. Odebrałam klucze i już po chwili byłam w MOIM WŁASNYM M.
Wszystko wydawało mi się takie idealne (pewnie dlatego, że moje). Hugo już upatrzył
sobie swoje miejsce na kanapie i od razu zasnął.
-Za dobrze masz Mordo moja- powiedziałam do niego, ale jakoś
nie zwrócił na mnie uwagi.
Zabrałam się za
wnoszenie pudeł do mieszkania. Wychodząc z mieszkania wpadłam na kogoś tzn. to
ktoś wpadł na mnie. W sumie mniejsza o większość. Jednym słowem oboje wylądowaliśmy
na ziemi.
-Przepraszam. Nie zauważyłem Cię. Nic Ci się nie stało? Może
trzeba jechać do szpitala?-Zapytał zatroskany.
-Spokojnie. Żyje. To moja wina. Troszkę jestem dzisiaj
nieswoja- odpowiedziałam
-Nie widziałem Cię tutaj od kiedy tu mieszkasz?-zapytał
-Od jakiejś pół godziny- Z uśmiechem rzekłam
- O to widzę nowa sąsiadka. Kurwa przepraszam. Tak wgl to
Andrzej jestem- rzekł
- haha nic się nie stało. Natalia. Miło mi- zaśmiałam się
- To może w ramach zamazania pierwszego wrażenia dasz
zaprosić się na kawę?
- Bardzo bym chciała, ale muszę pownosić pudła do
mieszkania- odpowiedziałam
- No to super. Pomogę Ci. Będzie szybciej.- stwierdził
- Skoro tak nalegasz to zgoda- zaśmiałam się
I z uśmiechem na ustach wnosiliśmy pudła. O dziwo Andrzej
bardzo się ucieszył, Gd zobaczył Hugo, a Hugo bardzo przyjacielsko go przyjął.
- O kurwa.
- Co się stało?
-Z kawy nici muszę iść
na zakupy, bo w mojej lodówce jest TYLKO światło.
- Ooo bratnia dusza. U mnie tez wiecznie pusto. Pewnie
dlatego, że kumple często wpadają a oni to jak odkurzacze.
- Czyli co? Zakupy?
- Taaak. Uwielbiam zakupy.- wymachnął teatralnie rękoma.
Okazało się, że tuż za rogiem jest sklep. Coż za ulga, że
nie będę musiała jeździc an drugi koniec miasta po świeże bułki. Po szybkich
zakupach postanowiliśmy, że wypijemy kawe u mnie w domu. Nagle zaburczało mi w
brzuchu.
- O widzę, że na kawie się nie skończy. Pokaże Ci jak gotuje
szef kuchni.
- Skoro tak bardzo nalegasz- zaśmiałam się
W domu rozpakowaliśmy zakupy
i Andrzej zaczął rządzić się w niej, więc ja poszłam rozpakowywać
rzeczy. Po półgodzinnym oczekiwaniu Andrzej przyszedł i rzekł:
- Szef kuchni podaje do stołu.
-Och cóż za smakowity zapach- zapytałam wchodząc do kuchni
- Spaghetti, jedyne co potrafię, ale za to wyborne.
-Sprawdzimy.
Co jak co, ale danie Andrzeja było naprawde wyborne. Po
obiedzie pogadaliśmy jeszcze troche. I nagle Andrzej się zerwał
-Kurwa na śmierć zapomiałem przyjaciel miał do mnie wpaść.
Musze lecieć. Jak będziesz czegoś potrzebowała to jestem tuż nad Tobą.
-Okeeej zapamiętam
Pożegnaliśmy się i zajęłam się rozpakowywaniem i
sprzątaniem. Oczywiście myślałam o Andrzeju. Znałam go dosłownie kilka godzin,
a tak mi się dobrze rozmawiało jakbym
znała go wieki. Byłam tak zmęczona, że poszłam się wykąpac i spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz